poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Rozdział 1

1

26.06 Konkurs

Gdy tylko stanęłam prosto, wzięłam mikrofon w moje dwie trzęsące się dłonie, a światła zaświeciły mi prosto w twarz. Nie mogłam przymknąć powiek, bo chodź ich nie wiedziałam, niżej siedziało mnóstwo osób których znałam lub nie. Mniej lub bardziej ich lubiłam. I w tym samym momencie kiedy o tym pomyślałam, zaczęła grać muzyka dobrze znanego mi utworu i przypomniałam sobie po co tu jestem. Podejrzewałam, że już mnie przedstawiono mimo, że nic nie usłyszałam ponieważ bujałam w obłokach. Zaczęłam śpiewać. Czemu nie słyszałam zwykłego szumu który panował na sali? Czemu wszyscy zamilkli? Czyżbym tak fałszowała? Podobno ładnie śpiewam. Przynajmniej tak mi mówiono… Myślałam, że jednak to mi wychodzi. Pewnie się myliłam, zresztą jak zwykle. Skończyłam przeciągając ostatnią sylabę. Zamknęłam oczy czekając na reakcję publiczności. Jakie ogromne było moje zdziwienie kiedy usłyszałam gromkie brawa. Ukłoniłam się lekko i pobiegłam do Kasi. Nadal strasznie się denerwując spytałam ją jak wypadłam.
-Było super! Na pewno wygrasz!- Usłyszałam trochę zdziwiona, trochę zdezorientowana, ponieważ uważałam, że wypadłam okropnie i pytałam tylko ot tak. Jednak mimo wszystko poczułam jak kiełkuje we mnie nadzieja, że mogę wygrać. Że mogę wreszcie zabłysnąć i pokazać wszystkim, że jednak jestem coś warta. „Gdyby to była prawda!”- Pomyślałam tłumiąc łzy. Aż trzęsłam się ze zdenerwowania. Całe szczęście byłam ostatnia i nie musiałam długo czekać na wyniki. Powiedzieli na razie, że muszą się naradzić. Te 10 minut czekania wydawały mi się wiecznością. Gdy wreszcie jury wyszło na scenę, poczułam suchość w ustach, a w głowie kręciło mi się tak, że myślałam, że zemdleję.
-Wygrała Wiktoria Kora!- Powiedzieli tylko.
Wydawało mi się, że moje nogi zostały przyspawane do podłogi i ważyły tonę. Nie mogłam się ruszyć do momentu kiedy Kasia mnie popchnęła. Weszłam na scenę chwiejąc się. Jury mówiło swoją zwykłą gadkę, że wszyscy byli wspaniali lecz wygrana może być tylko jedna. Ja ich prawie nie słuchałam. Powtarzałam tylko ciągle w myślach- „Wygrałam! Ja Wiki wygrałam!”. Ledwo stałam na nogach ze zdenerwowania. Miałam mroczki przed oczami. Patrzyłam nieobecnym wzrokiem. Dali mi nagrodę i powiedzieli bym zaśpiewała jeszcze raz swój utwór. A potem była tylko ciemność…
Zemdlałam…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz